Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
1. Maja, po drodze, za pawilonem warzywniczym wypalałem philip morrisa z plastikowej paczki, dla szpanu kupowanej za bony w peweksie. Uczyłem się kiepsko, byłem tępy i roztrzepany, z matematyki, z fizy w ogóle niczego nie kapowałem. Nauczyciele stawiali mi tróje z minusem, żeby nie robić przykrości ojcu i polonistce. Polski to co innego. Znałem na pamięć Wojaczka, czytałem Iredyńskiego, Głowackiego, Pastuszka, pani w kiosku koło dworca zawsze trzymała dla mnie pod ladą "Nowy Wyraz". Najlepsze były jednak przerwy. Albo paliliśmy papierosy w kiblu, albo gapiliśmy się na dziewczyny z innych klas, co o wiele bardziej wolałem robić. Spacerowały korytarzem po dwie, po trzy
1. Maja, po drodze, za pawilonem warzywniczym wypalałem philip morrisa z plastikowej paczki, dla szpanu kupowanej za bony w peweksie. Uczyłem się kiepsko, byłem tępy i roztrzepany, z matematyki, z fizy w ogóle niczego nie kapowałem. Nauczyciele stawiali mi tróje z minusem, żeby nie robić przykrości ojcu i polonistce. Polski to co innego. Znałem na pamięć Wojaczka, czytałem Iredyńskiego, Głowackiego, Pastuszka, pani w kiosku koło dworca zawsze trzymała dla mnie pod ladą "Nowy Wyraz". Najlepsze były jednak przerwy. Albo paliliśmy papierosy w kiblu, albo gapiliśmy się na dziewczyny z innych klas, co o wiele bardziej wolałem robić. Spacerowały korytarzem po dwie, po trzy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego