Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
byłem zajęty w związku ze swą posadą.
Bove położył kapelusz na swojej wypchanej rękopisami teczce, po czym przywitał się z Lucjanem i Dziadzią. Na jego twarz wypełzł jakiś gorzkawy uśmieszek. Powiedział nieprzyjemnym akcentem:
- Jak się masz, Lucjanie? Cóż to, wódzia cię usadowiła w łóżeczku?
- Ach, mój drogi, myślę, że wódzia toby mi raczej pomogła teraz. Tonę w odmętach nudy i zwątpień. Bardzo to dzielnie z twojej strony; żeś się ulitował nad moją samotnością. Usiądź sobie.
- No, nie jesteś znów tak osamotniony, w tych koszarach. Zawsze ktoś jest chyba w domu? Teraz, na przykład, Dziadzia siedzi obok ciebie jak siostra miłosierdzia.
- To
byłem zajęty w związku ze swą posadą.<br>Bove położył kapelusz na swojej wypchanej rękopisami teczce, po czym przywitał się z Lucjanem i Dziadzią. Na jego twarz wypełzł jakiś gorzkawy uśmieszek. Powiedział nieprzyjemnym akcentem:<br>- Jak się masz, Lucjanie? Cóż to, wódzia cię usadowiła w łóżeczku?<br>- Ach, mój drogi, myślę, że wódzia toby mi raczej pomogła teraz. Tonę w odmętach nudy i zwątpień. Bardzo to dzielnie z twojej strony; żeś się ulitował nad moją samotnością. Usiądź sobie.<br>- No, nie jesteś znów tak osamotniony, w tych koszarach. Zawsze ktoś jest chyba w domu? Teraz, na przykład, Dziadzia siedzi obok ciebie jak siostra miłosierdzia.<br>- To
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego