wieść do morza (lub do tego, co szumiało <br>niby morze), bo właśnie tędy, jak korytarzem, biegł ku nim nieustający, <br>wyraźniejszy niż w jakimkolwiek innym miejscu szmer fal.<br><br>- Ale ciemno - szepnęła niespokojnie Ika. - Masz <br>zapałki?<br><br>- Mam.<br><br>- No to poświeć.<br><br>- Powoli... powoli. To trzeba przemyśleć.<br><br>W głosie Iki tym razem zabrzmiał taki ton, jaki miała jej mama, kiedy <br>na przykład bardzo się śpieszyła do miasta, a ojciec zasiadał właśnie <br>do gazety, nie słysząc, co się doń w ogóle mówi, zapominając o godzinie <br>wyjścia, o tym, co miał załatwić - i tak dalej, i tak dalej.<br><br>- Ty! - powiedziała. - Ty w końcu <br>kompletnie zbzikujesz z tym