rozlegających się dokoła. Osobnik oparty tuż obok o balustradę patrzył przez lornetkę i udzielał informacji pozostałym, patrzącym gołym okiem. Wszyscy byli wyraźnie zdenerwowani i zdenerwowanie to zaczęło się udzielać Lesiowi, dotychczas, dzięki pewności wygranej, wręcz rażącemu na tle otoczenia. - Piątka ciągle prowadzi! - wrzeszczał facet z lornetką. - Piątka prowadzi, za nią trójka, potem dwójka!... Trójka dochodzi, nie, zostaje!...<br>- Panie, co tam leci ostatnie? Co tam się tak odbiło?<br>- Które, zaraz, jedynka!... Jedynka, Kalifat!<br>- A mówiłem, że Kalifat ostatni!<br>- Idź pan do cholery!!!...<br>- Panie, mów pan! Co na tym wirażu?!<br>- Trójka wychodzi, piątka druga!...<br>- I tak będzie trzy pięć, zobaczy pan!...<br>- Mam dwójkę