Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Arsenał Gorzowski
Nr: 6
Miejsce wydania: Gorzów Wielkopolski
Rok: 1998
rozpoznałem głos Andrzeja i w tym samym momencie do hallu wszedł wąsacz, zostawiając mokre ślady na podłodze. Odwróciłem się szybko wciskając się za skrzynkę telefonu. Wąsaty przeszedł mimo. Oderwałem słuchawkę od rozgniecionego ucha i nie odwieszając jej wybiegłem z budynku.
Biegłem nie myśląc dokąd, ludzie oglądali się za mną, klaksony trąbiły, gdy znienacka wpadałem na jezdnię. Dopiero mroczny chłód katedry, w której nie wiem jak się znalazłem, otrzeźwił moją spanikowaną głowę. Usiadłem na ławce. Ostrożnie rozejrzałem się wokół siebie: chyba wszystko w porządku.
Siedziałem tak, zdaje się, dość długo, spowalniając oddech. Majestatyczna cisza świątyni wracała mi równowagę zmysłów i trzeźwość sądów
rozpoznałem głos Andrzeja i w tym samym momencie do hallu wszedł wąsacz, zostawiając mokre ślady na podłodze. Odwróciłem się szybko wciskając się za skrzynkę telefonu. Wąsaty przeszedł mimo. Oderwałem słuchawkę od rozgniecionego ucha i nie odwieszając jej wybiegłem z budynku.<br>Biegłem nie myśląc dokąd, ludzie oglądali się za mną, klaksony trąbiły, gdy znienacka wpadałem na jezdnię. Dopiero mroczny chłód katedry, w której nie wiem jak się znalazłem, otrzeźwił moją spanikowaną głowę. Usiadłem na ławce. Ostrożnie rozejrzałem się wokół siebie: chyba wszystko w porządku.<br>Siedziałem tak, zdaje się, dość długo, spowalniając oddech. Majestatyczna cisza świątyni wracała mi równowagę zmysłów i trzeźwość sądów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego