on, gdy rodzony brat odmówił, udzielił pożyczki na piętnaście procent, którą Jacek właśnie kończy spłacać. Teraz zdani są już tylko na siebie - "mój ojciec jego uratował", mówi, "a on mnie, więc jesteśmy kwita i nie wypada więcej zawracać Aronowi głowy". <br>Mają dom z tawerną; Milena nazywa to tawerną - jakieś myszką trącące określenie, ale fajne, bo kojarzy się z pijaną marynarską bracią i szantami. Krok po kroku rozmija się już ze zwyczajnym językiem polskim współwłaścicielka domu i tawerny; kupili to z myślą o polskiej klienteli, ale złażą się tam różni, przeróżni, siła by gadać...<br>- Z tego da się skromnie żyć, a przede