to nie chcą kupować. Kiedyś wyrzeźbiłem scenę katyńską. Jak nie chcieli wziąć na wystawę, to podarowałem muzeum toruńskiemu. Chciał ją wziąć Wachowski, ale nie dałem - dodaje.<br>Wiele osób zatrzymywało się przy <orig>koniakowskich</> serwetach. Helena Kamieniarz i Zuzanna Kubaszczyk z cienkich nici bawełnianych przy pomocy szydełka wyczarowywały delikatne koronkowe cacka. - To tradycja rodzinna - opowiada pani Helena. - Niektórzy pytają, na jakiej maszynie robi się te serwety. Maszynę mamy w rękach. Prawdziwy <orig>koniakowski</> wzór składa się ze strupków, szczypek, żabek, listków, jagodników, winogron. My tak mówimy po naszemu - dziurki, kopytka, bańki, a nie jakieś słupki czy półsłupki. W naszej rodzinie ta umiejętność nie zginie