wąwozem telesondzie nawiązano kontakt radiowy z mózgiem "Cyklopa", który powiadomił ich, że "próbka" rojąca się od czarnych "owadów" została zamknięta w zbiorniku.<br>"Cyklop" dotarł na odległość stu metrów od miejsca katastrofy. Stał tam, oparty pancernym zadem o skałę, tylny <orig>energobot</> grupy Rohana, w samym przejściu skalnym tkwiły sczepione ze sobą transportery, a dalej przed nimi znajdował się drugi <orig>energobot</>. Najdelikatniejsze drżenie powietrza świadczyło o tym, że wciąż jeszcze wytwarza pole ochronne, tak jak je pozostawił Rohan po klęsce swego oddziału. "Cyklop" najpierw wyłączył zdalnie Diraki tego <orig>energobota</>, a potem, zwiększywszy moc odrzutu i uniósłszy się w powietrze, przepłynął zręcznie ponad grzbietami