na Żydówkę, i zawieźć ją do swej matki pod Sandomierz, ale potrzeba było pieniędzy na Janki utrzymanie, choć za pół roku z góry, a oni nie chcieli dać więcej niż na miesiąc. Potem, gdy się zgodzili, było już zbyt niebezpiecznie, żeby pójść po Jankę do getta, i zginęli tam wszyscy troje.<br><br>Zatrzymali nas na ulicy, koło naszego domu, tacy w czarnych płaszczach ze skóry, i weszli z nami do mieszkania. Nie wiem już, czy mi kazali, czy sama uklękłam i zaczęłam głośno się modlić. I nie wiem, co bardziej poskutkowało - moja modlitwa czy pieniądze, które dostali od mamy. Zaraz potem pani