Na czatownie ("Bystre", "Jabłonki", "Rabe" i inne) chodziliśmy parami: Zbyszek z ojcem, a Krzysiek ze mną. Do soboty przesiedzieliśmy na tych czatowniach 5 długich, zimnych nocy - wilki nie przyszły. Rano, po zasiadce, najczęściej obchodziliśmy znane wilcze przesmyki.<br><br>We wtorek, 200 metrów od nas, przeszły 4 rysie. Wracając z podchodu widzieliśmy tropy przecinające nasze ślady w miejscu, w którym przechodziliśmy pół godziny temu. Tak niewiele brakowało abyśmy zobaczyli rysie, a może nawet...<br><br>W czwartek rano, idąc pod górę ośnieżoną ścieżką, nagle zobaczyłem wilka. Zatrzymałem się gwałtownie. Zbyt gwałtownie! Śnieg, łagodnie do tej pory tłumiący moje kroki, zachrzęścił nieznacznie pod wpływem nagłego postawienia