Dwie księgarnie i apteka,<br>Którą widać już z daleka.<br>Za miasteczkiem biegnie szosa<br>Do miasteczka Złotokłosa,<br>A przy szosie słupy stoją.<br>Wspominają zieleń swoją,<br>Zieleń leśną i urodę,<br>Kiedy jako drzewa młode<br>Rosły w górę i szumiały,<br>Zanim się słupami stały.<br><br>Tu, kilometr za miasteczkiem<br>A od szosy w bok troszeczkę,<br>Zbudowano szkołę nową<br>Okazałą, dwupiętrową.<br>Piękna była nowa szkoła<br>Lecz nie było drzew dokoła.<br>Ot, widniała ziemia goła.<br>Niegdyś na niej krzewy rosły,<br>Ale krzewy dawno poschły,<br>Przysypały ziemię piaski,<br>Które skrapia deszcz jak z łaski.<br>A najgorzej było w lecie<br>W tym miasteczku Modrokwiecie.<br>Słońce niebo rozpłomienia<br>A tu