od spodni. Najlepsza z żon kopnęła mnie pod stołem. Tak, tak, ja też to dostrzegłem, ten sknera Roszko, który co najwyżej brał mineralną i awanturował się z babcią klozetową, żeby wydała mu dwadzieścia groszy, zmienił się w hedonistę.<br>- Trzeba korzystać z życia, póki można - zdobył się na refleksję.<br>Rachunek po trzech godzinach uczty wyniósł dwieście złotych. Szperałem po kieszeniach, by zapłacić za pepsi żony i swoją kawę, gdy Roszko rzucił:<br>- Przyjmujecie tu karty? Ludzie na moim stanowisku nie wypychają kieszeni gotówką - szepnął mi konspiracyjnie.<br>- Nie, proszę pana, ale bankomat jest za rogiem - odpowiedział z godnością kelner.<br>Roszko wygłosił krótki <orig>spicz</> - do