za dzień, drogo ich to nie kosztowało. Otworzył sklep z pończochami i skarpetami. Gdy wysłano go do Bad Nordheim na leczenie, żona przykładnie odwiedzała go co niedziela. Po sześciu tygodniach on wraca, a jej nie ma, zniknęła. Sklep zamknięty, ani pieniędzy, ani towaru, tylko dziecko zostawiła. Czekał tydzień, drugi i trzeci, a potem zabrał małego i wyprowadził się. Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Poszedł do amerykańskiego konsulatu jak inni. Powiedziano mu, że nie może wyjechać bez rozwodu, a nie dostanie go, jeśli nie zwróci dziecka.<br><br>Popłynął z innymi dipisami do Nowego Orleanu. Chcieli go stamtąd posłać do Alabamy, ale się