Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
patrzyła w niebo, z kilku otwartych okien dobywał się zapach gotowanego obiadu. Chyba gołąbki i barszcz. Na podwórku cezetka Kobelskiego ze zwieszonym smętnie łbem reflektora. Przy piaskownicy Zabrzeska podkarmiająca okruszkami bułki gołębie, które w podzięce srały na wszystkie parapety, a na jej najbardziej. Niby spokój, rozlane plamy słońca, przechylony szkielet trzepaka, przed nim śpiący kot, spasiony przez dozorczynię - bardziej podobny do buldoga niż kota, i fala delikatnego smrodku od śmietnika. Jednak coś nie tak. Buldog miauknął i liznął łapę. Zygmunt był uwrażliwiony na takie zmiany. Nie jest głupi, żeby dać się nabrać na kolejny numer cheruba. Rybiogęby zawsze maczał palce w
patrzyła w niebo, z kilku otwartych okien dobywał się zapach gotowanego obiadu. Chyba gołąbki i barszcz. Na podwórku cezetka Kobelskiego ze zwieszonym smętnie łbem reflektora. Przy piaskownicy Zabrzeska podkarmiająca okruszkami bułki gołębie, które w podzięce srały na wszystkie parapety, a na jej najbardziej. Niby spokój, rozlane plamy słońca, przechylony szkielet trzepaka, przed nim śpiący kot, spasiony przez dozorczynię - bardziej podobny do buldoga niż kota, i fala delikatnego smrodku od śmietnika. Jednak coś nie tak. Buldog miauknął i liznął łapę. Zygmunt był uwrażliwiony na takie zmiany. Nie jest głupi, żeby dać się nabrać na kolejny numer cheruba. Rybiogęby zawsze maczał palce w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego