Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
dygocząc Mariuszek.
- Siedzi pod kołdrą i jeszcze mu źle! No widzisz, coś narobił? Niech mu pani nie oddaje swojej chusty. Sama pani zdrętwieje... Woda w kuble zamarza.
Ziuta opatuliła Mariuszka chustką, zawiązała w węzeł pod brodą.
- Wystaw jeden ząb i będziesz wyglądał jak Baba Jaga! Natrę ci policzki... i nie trzęś się.
- Wilcy! Nie? Wilcy się skradają.
- Posłuchaj, Mariuszek. Coś ci opowiem. Posłuchaj... - powiedziała Ziuta. - W Tyńcu, w gospodzie pod "Lutym Turem", należącej do opactwa, siedziało...
- Co to... lutymturem?
- Restauracja taka. Z wyszynkiem.
- Aha.
- No to słuchaj. W Tyńcu, w gospodzie pod "Lutym Turem", należącej do opactwa, siedziało kilku ludzi, słuchając opowiadania
dygocząc Mariuszek.<br>- Siedzi pod kołdrą i jeszcze mu źle! No widzisz, coś narobił? Niech mu pani nie oddaje swojej chusty. Sama pani zdrętwieje... Woda w kuble zamarza.<br>Ziuta opatuliła Mariuszka chustką, zawiązała w węzeł pod brodą.<br>- Wystaw jeden ząb i będziesz wyglądał jak Baba Jaga! Natrę ci policzki... i nie trzęś się.<br>- Wilcy! Nie? Wilcy się skradają.<br>- Posłuchaj, Mariuszek. Coś ci opowiem. Posłuchaj... - powiedziała Ziuta. - W Tyńcu, w gospodzie pod "Lutym Turem", należącej do opactwa, siedziało...<br>- Co to... lutymturem?<br>- Restauracja taka. Z wyszynkiem.<br>- Aha.<br>- No to słuchaj. W Tyńcu, w gospodzie pod "Lutym Turem", należącej do opactwa, siedziało kilku ludzi, słuchając opowiadania
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego