zdumiewało, ktoś zaskakiwał... a miał na to dość obfity asortyment zachowań, grymasów, gestów... Czyżby tym zdumiewaniem się robił taką furorę, czyżby tym, że w ciągu sekundy prezentował widzom kilka pochlebnych portretów? A jak zareaguje na mnie, myślał sobie dwunastoletni chłopiec, i ośmioletni chłopiec w sześćdziesięcioletnim mężczyźnie, i czteroletnia dziewczynka w trzydziestoletniej kobiecie... I tak stali, śmiali się i pławili w czystej zmysłowości, i cieszyli się dniem, i znów coś zdawało się rosnąć do tego tajemniczego ludycznego centrum, które rozwiązuje jakieś skomplikowane zadanie postawione jednocześnie przez sfinksa z rozłożonymi szeroko udami - ludziom i miejscu... Ale czy nie zakrywa wtedy taki biały jak