ciężkiego zwaliło jej się na głowę i Bożena W. zapadła w absolutną ciemność.<br>Kiedy się ocknęła, ujrzała pochylone nad sobą, rozmazane twarze jakichś ludzi. Straszliwie bolała ją głowa, było jej niedobrze, niewygodnie i w ogóle paskudnie. Trudno się dziwić, ponieważ siedziała, a właściwie półleżała w kącie windy, z nienaturalnie wykrzywionym tułowiem.<br><q>- Pani Bożenko, niech się pani nie rusza! Już wezwaliśmy pogotowie, zaraz przyjedzie. I policję też. Tylko niech się pani nie rusza, żeby sobie większej krzywdy nie zrobić.</><br>Bożena W. powoli rozpoznawała te "zamazane twarze" swoich, znanych od lat, sąsiadów.<br><q>- A co się stało, co ja tu robię, dlaczego siedzę w