chcesz mścić, na kogo tak patrzysz, na Boga? - Przymknął oczy, cała twarz wykrzywiła mu się w bolesnym skurczu. - Tak, tak - powtórzył odmienionym głosem. - Bóg jest. - I tylko dyszał z rozdrażnienia i wysiłku, bo mimo skwaru zaczęliśmy się właśnie wspinać z jeszcze większym pośpiechem, myśląc, że to ostatnie kroki i siodełko tuż-tuż. Ale nie. Dochodzimy tam, gdzie miało być siodełko, i nie ma siodełka, zwiódł nas <page nr=22> jakby próg, jakby szeroki taras wystający nad wąwozem. Patrzymy, a dopiero wyżej piętrzą się w słońcu skały i między nimi błyszczy siodełko. Diego potoczył nieprzytomnie okiem po tych górach. - Bóg jest - powiedział jeszcze raz, na wpół