w Izraelu poprawić wizerunek Polski i Polaków. Powiedział m.in., iż wierzy, że za dziesięć czy piętnaście lat światli ludzie, którzy dziś dopiero studiują, "będą określać życie polskie, a nie ta ciemnota, gdzieś na zapadłej prowincji ". Za tę wypowiedź W. chciałby skazać Bartoszewskiego na banicję publiczną. Tak się złożyło, że tuż po wypowiedzi Bartoszewskiego ludzie p. Wrzodaka publicznie głosili hasła antysemickie i posługiwali się znamiennym wołaniem "do gazu". Bartoszewski nie okazał się całkowitym prorokiem, albowiem Ursus jest prowincją, lecz nie "zapadłą". Najciekawsze jednak, że kolega polityczny (i chyba sympatyk) p. Wrzodaka, p. Andrzej Smirnow, skądinąd doktor inżynier, powiedział (w "Śniadaniu z