Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
jeszcze odczekać.
- Dobry panie, poratuj biednego - usłyszał nieśmiały głos. Jassmont wzdrygnął się, znowu dał się zaskoczyć. Oto żebrak, pokurczony, zarośnięty i wychudzony, istny łazarz, ciemnobure strąki włosów spływały po smagłych jak u Cygana policzkach. Czerniały oczy. W kapocie z czarnym kołnierzem. Wystawił suchą jak z rosochatego drewna i brudną dłoń tuż pod nos Jassmonta.
- Zaraz, moment, człowieku, poczekaj - Jassmont uderzył się po kieszeniach. Niestety, na cóż się zdał ten przedwojenny gest, przecież od paru miesięcy nie nosił portfela.
Zawiedziony żebrak ponaglał: - Szukaj, macaj, może cosik się trafi.
Jassmont, czerwony: - Bardzo mi przykro, nie wziąłem pieniędzy, naprawdę nie noszę pieniędzy przy sobie
jeszcze odczekać.<br>- Dobry panie, poratuj biednego - usłyszał nieśmiały głos. Jassmont wzdrygnął się, znowu dał się zaskoczyć. Oto żebrak, pokurczony, zarośnięty i wychudzony, istny łazarz, ciemnobure strąki włosów spływały po smagłych jak u Cygana policzkach. Czerniały oczy. W kapocie z czarnym kołnierzem. Wystawił suchą jak z rosochatego drewna i brudną dłoń tuż pod nos Jassmonta.<br>- Zaraz, moment, człowieku, poczekaj - Jassmont uderzył się po kieszeniach. Niestety, na cóż się zdał ten przedwojenny gest, przecież od paru miesięcy nie nosił portfela. <br>Zawiedziony żebrak ponaglał: - Szukaj, macaj, może cosik się trafi.<br>Jassmont, czerwony: - Bardzo mi przykro, nie wziąłem pieniędzy, naprawdę nie noszę pieniędzy przy sobie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego