jakby z samego serca tamtych lat, biegły niewymyślne słowa:<br>Do tańca grają nam, a pocisk bunkry rwie, śmierć kosi niby łan,<br>lecz w partyzantce nie jest źle...<br>Ciężki, leniwy dur padł na ludzi jak sen. Dokoła, w dymie i półmroku, trwały zastygłe postacie. Głowy pochylone i oparte na pięściach. Zasłuchane twarze. Oczy zapatrzone. W niektórych łzy. Inne - szklane i nie widzące. Ludzie, którzy przed chwilą byli pijani, robili wrażenie trzeźwych. Piosenka, którą niósł mały dziewczęcy <page nr=183> głos, cofała czas, otwierała przeszłość tragicznie teraz gubioną w niepokojach i w bezsensie, w chamstwie i głupocie, w oparach alkoholu, w łatwej miłości i łatwych pieniądzach