od trucizny. Żołnierzy mógł dobrać wszędzie, ale nie dowódców. Zarzucali mu partizanszczinę, niesubordynację. Przyjechali, żeby im pokazał pozycje. Pojechał z nimi. Towarzyszył mu jego zastępca, Dubowoj. Z jakiejś szopy zaterkotał kulomiot i wywiązała się strzelanina. Dostał kulę w tył głowy. Powiedzieli, że obejrzał się, żeby zobaczyć, kto strzela, dlatego w tył głowy. Miał dwadzieścia cztery lata. Matka miała dwadzieścia jeden. <br><br>Powstał problem, gdzie go pochować. Bożenkę pochowali z honorami w Żytomierzu, a wkrótce potem weszli petlurowcy, odkopali go, przywiązali do końskiego ogona i dwa dni włóczyli po mieście. To była wojna domowa z wszystkimi - i z żywymi, i z umarłymi. Matka