przecież dla swej rodziny na to wszystko: dom w pięknej dzielnicy Guildwood, w którym każde dziecko ma swój własny pokój. Wyjeżdża do pracy wczesnym rankiem, wraca przed szóstą po południu. Jego twarz, ciemne włosy, prosty zarys nosa i szyja rzeczywiście były trochę inne niż u Paula. Jednak nie aż na tyle, by nastolatek kiedykolwiek przedtem zwrócił na to uwagę, a tym bardziej, by się tym zaniepokoił. Choć nigdy nie zajmowało go śledzenie drzewa genealogicznego rodu, zdawał sobie sprawę, że w Kanadzie mieszają się grupy etniczne, a nawet rasy. Ojciec może być brunetem, matka może mieć włosy rude, a dzieci rodzą się blondynami