Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
Niech pani zejdzie - zawołała głośno
- co było, minęło.

Po chwili zeszła pani Donia prowadząc przed sobą
starą matkę jak tarczę. Podchodziły do beczki
wolno i ostrożnie, jakby była pełna prochu.
Wszyscy milczeli. Cholewkarz przesunął się i zrobił
trochę miejsca starej matce pani Doni. Ktoś
podłożył jej aksamitną poduszkę pod kruchy
tyłek.

Pani Donia stała z boku. Decydowała się
widać na coś, bo kilka razy otwierała usta.
Wreszcie przesunęła się w kierunku Krawca i wykrztusiła:

- Wycofałam sprawę piwnicy.

Wyciągnęła rękę. Krawiec patrzył przez panią
Donię na drzewa w ogrodzie za parkanem. Przyniesiono
szklanki musztardówki, do których Kaczmaruszek
wprawnie jak barman nalewał dużym
Niech pani zejdzie - zawołała głośno <br>- co było, minęło.<br><br>Po chwili zeszła pani Donia prowadząc przed sobą <br>starą matkę jak tarczę. Podchodziły do beczki <br>wolno i ostrożnie, jakby była pełna prochu. <br>Wszyscy milczeli. Cholewkarz przesunął się i zrobił <br>trochę miejsca starej matce pani Doni. Ktoś <br>podłożył jej aksamitną poduszkę pod kruchy <br>tyłek.<br><br>Pani Donia stała z boku. Decydowała się <br>widać na coś, bo kilka razy otwierała usta. <br>Wreszcie przesunęła się w kierunku Krawca i wykrztusiła:<br><br>- Wycofałam sprawę piwnicy.<br><br>Wyciągnęła rękę. Krawiec patrzył przez panią <br>Donię na drzewa w ogrodzie za parkanem. Przyniesiono <br>szklanki musztardówki, do których Kaczmaruszek <br>wprawnie jak barman nalewał dużym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego