że za mało o niego dbałam. Byłam przekonana, iż odszedł na dobre. Przez miesiąc Andrzej nie dawał znaku życia, a potem nagle wrócił. Przepraszał i błagał, bym mu wybaczyła. Powiedział, że mnie kocha, a to, co się stało, było wielką pomyłką. Co miałam robić? Uwierzyłam. Brakowało mi go, a poza tym był przecież moim mężem i ojcem naszych dzieci. Minęły trzy lata. Chłopcy chodzili do przedszkola, my intensywnie pracowaliśmy. Nieźle nam się powodziło. Wydawało mi się, że mój mąż wydoroślał. Kilka razy złapałam Andrzeja na kłamstwie, jednak nie pytałam o nic, nie dociekałam. Teraz myślę, że ze strachu. Nie chciałam przeżyć kolejnego