Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 35
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1988
ani społeczeństwa Jest ajencją nauczycieli, a własnością systemu. Narzędziem prowadzenia tej ajencji jest zgoda władzy na to, że nauczyciel przystosowuje szkołę do własnych potrzeb i możliwości. Własnych, nie ucznia. Władza nie ryzykuje: ona po prostu zna nauczycieli. Nikt się pani do tego nie przyzna, na frontonach szkół wypisuje się hasła typu: dziecko - najwyższym dobrem narodu. Wszyscy jednak wiedzą, co jest grane: uczniowie, rodzice, nauczyciele, no i władza.
Przyszedł kiedyś do mnie do gabinetu ojciec jednego z uczniów, człowiek niemłody, z piękną przeszłością wojenną. Usiadł i płakał. Matematyczka, nieudolna, fatalna, głupia niszczyła mu syna. Wezwała ojca do szkoły, kazała mu na siebie
ani społeczeństwa Jest ajencją nauczycieli, a własnością systemu. Narzędziem prowadzenia tej ajencji jest zgoda władzy na to, że nauczyciel przystosowuje szkołę do własnych potrzeb i możliwości. Własnych, nie ucznia. Władza nie ryzykuje: ona po prostu zna nauczycieli. Nikt się pani do tego nie przyzna, na frontonach szkół wypisuje się hasła typu: dziecko - najwyższym dobrem narodu. Wszyscy jednak wiedzą, co jest grane: uczniowie, rodzice, nauczyciele, no i władza.<br>Przyszedł kiedyś do mnie do gabinetu ojciec jednego z uczniów, człowiek niemłody, z piękną przeszłością wojenną. Usiadł i płakał. Matematyczka, nieudolna, fatalna, głupia niszczyła mu syna. Wezwała ojca do szkoły, kazała mu na siebie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego