Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
od jobów i takich maci. Zaprawę do pudła nosiłek nakładała pokaźną szuflą Tatiana, chociaż krzepka, stękająca z utrudzenia pod koniec dniówki. Łarysa taszczyła cegłę w stojaku na grzbiecie, parciane pasy wpijały się w jej ramiona, gdy szła na rusztowania zgarbiwszy się pod ładunkiem. Nikt nie obijał się na budowie, wszyscy tyrali, Nowe Depo powstawało z zajadłości, potu i znoju.
Chudły, gdyż kiepska strawa z kotła starczała ledwo na podtrzymanie sił. Przy robocie Ziuta wciąż czuła się głodna i gdy tylko mogła, pogryzała czarne suchary. Oglądając swoje zdjęcie z grodzieńskich lat, jakimś trafem zachowane, nie mogła nadziwić się swojej dawnej tuszy, kiedy
od jobów i takich maci. Zaprawę do pudła nosiłek nakładała pokaźną szuflą Tatiana, chociaż krzepka, stękająca z utrudzenia pod koniec dniówki. Łarysa taszczyła cegłę w stojaku na grzbiecie, parciane pasy wpijały się w jej ramiona, gdy szła na rusztowania zgarbiwszy się pod ładunkiem. Nikt nie obijał się na budowie, wszyscy tyrali, Nowe Depo powstawało z zajadłości, potu i znoju.<br>Chudły, gdyż kiepska strawa z kotła starczała ledwo na podtrzymanie sił. Przy robocie Ziuta wciąż czuła się głodna i gdy tylko mogła, pogryzała czarne suchary. Oglądając swoje zdjęcie z grodzieńskich lat, jakimś trafem zachowane, nie mogła nadziwić się swojej dawnej tuszy, kiedy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego