kobiet, których kilka unieszczęśliwił, gdyż nie chciał i zapewne nie mógł odwzajemnić ich miłości. Nad starością, której odczuwał, jak mu się zdawało, pierwsze objawy, choć w 1959 r. miał raptem pięćdziesiąt dwa lata, a przed sobą, o czym rzecz jasna nie mógł wiedzieć, lat bez mała trzydzieści. Nad czasem wypełnionym tysięcznymi zajęciami: pisaniem listów, spotkaniami z ludźmi, załatwianiem spraw publicznych i prywatnych, codzienna bieganina - wszystkim, co go nieustannie absorbowało, nie pozostawiając dłuższych okresów spokoju, które by pozwoliły skupić się na tym, co było dla niego najważniejsze: na komponowaniu.<br>Mycielski był bowiem artystą z najgłębszego powołania. Artystą wszechstronnym: wrażliwym na malarstwo i