a poza tym, co tu kryć, byłem jego ulubieńcem. Rokował mi, że będę wielkim poetą - dziś rozumiem, że choćby po tym należało dawać mu psychiatryczne rozpoznania, niestety moja próżność już wtedy była wielka i bez uzasadnień. Facet nazywał się Jan Majda. Tak, ten sam, co niedawno na łamach "Naszego Dziennika" ubarwił pogrzeb Czesława Miłosza i zaznał największej w swoim tragicznym życiu chwały. Tak, pod takimi skrzydłami ja jako osesek w literaturę wchodziłem. Nie dziwcie się mi przeto, jako ja sam sobie się nie dziwię. Amen.</><br><br><div type="art"><br><br><tit>STOMMA</><br><br><tit>Era Oceanii</><br><br>Cóż jest niezbędne, żeby stworzyć dobre wino? Szczep winorośli, gleba, woda, słońce, beczka