Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
bliskimi nie można.
Tę dokuczliwość mam już poza sobą, prawie mnie nie gnębi, widocznie mocno obniżyli
mi dawki.
Wyjaśniam Helenie, że moi koledzy powinni mieć pierwszeństwo, więc czekamy
cierpliwie, aż zaspokoją pragnienie.
Niektórzy piją na wesoło, niektórzy na ponuro.
Niektórzy elegancko, a niektórzy mlaskają i chłepczą.
Przyglądając się stoimy na uboczu.
- Koledzy? To nie są żadni twoi koledzy - mówi Helena stanowczym
tonem.
- Kolegów zostawiłeś tam, dokąd wrócisz!
- Co ty powiesz? - odparłem zapalając papierosa, przyniosła mi
świeże ekstra mocne i nie mogłem się nimi nacieszyć.
- Więc to nie są żadni moi koledzy...
Ciekawe, co mówisz.
- Tak, bo prawdziwych kolegów masz tam...
Nie
bliskimi nie można.<br> Tę dokuczliwość mam już poza sobą, prawie mnie nie gnębi, widocznie mocno obniżyli <br>mi dawki.<br> Wyjaśniam Helenie, że moi koledzy powinni mieć pierwszeństwo, więc czekamy <br>cierpliwie, aż zaspokoją pragnienie.<br> Niektórzy piją na wesoło, niektórzy na ponuro.<br> Niektórzy elegancko, a niektórzy mlaskają i chłepczą.<br> Przyglądając się stoimy na uboczu.<br> - Koledzy? To nie są żadni twoi koledzy - mówi Helena stanowczym<br>tonem.<br> - Kolegów zostawiłeś tam, dokąd wrócisz!<br> - Co ty powiesz? - odparłem zapalając papierosa, przyniosła mi<br>świeże ekstra mocne i nie mogłem się nimi nacieszyć.<br> - Więc to nie są żadni moi koledzy...<br> Ciekawe, co mówisz.<br> - Tak, bo prawdziwych kolegów masz tam...<br> Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego