Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
nachmurzył się tamten.
- Już! Skończyłem. Jeszcze tylko forsiczka i do jutra.
Szretter sięgnął do kieszeni po kopertę z pieniędzmi, gdy nagle Alek trącił go pod stołem.
- Uważaj! - mruknął. - Stary idzie. Szretter spojrzał na ulicę i wyprostował się.
- Chwileczkę, panowie - powiedział spokojnie.
Środkiem trotuaru, w tym samym co z rana jasnym ubraniu, młodzieńczo wyprostowany i z laską w ręku, szedł Kotowicz. Rzucając ze swej wysokości krótkie spojrzenia dokoła, wyraźnie zmierzał w kierunku werandy. Szretter szybko się podniósł. Spotkali się przy wejściu na taras.
- O! - ucieszył się Kotowicz. - Kogo widzę? Dobry wieczór, mój złoty.
Z wylaniem potrząsał chwilę jego dłonią. - Wrócił Janusz? - spytał
nachmurzył się tamten.<br>- Już! Skończyłem. Jeszcze tylko forsiczka i do jutra.<br>&lt;page nr=246&gt; Szretter sięgnął do kieszeni po kopertę z pieniędzmi, gdy nagle Alek trącił go pod stołem.<br>- Uważaj! - mruknął. - Stary idzie. Szretter spojrzał na ulicę i wyprostował się.<br>- Chwileczkę, panowie - powiedział spokojnie.<br>Środkiem trotuaru, w tym samym co z rana jasnym ubraniu, młodzieńczo wyprostowany i z laską w ręku, szedł Kotowicz. Rzucając ze swej wysokości krótkie spojrzenia dokoła, wyraźnie zmierzał w kierunku werandy. Szretter szybko się podniósł. Spotkali się przy wejściu na taras.<br>- O! - ucieszył się Kotowicz. - Kogo widzę? Dobry wieczór, mój złoty.<br>Z wylaniem potrząsał chwilę jego dłonią. - Wrócił Janusz? - spytał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego