Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Mówiąc to przytuliła mnie do siebie z macierzyńską tkliwością.

Zapachniało od niej mydłem i świeżo wypraną bielizną.

Potem powiedziała "dobranoc" i zdmuchnęła lampę.

15. STYCZNIOWA NIEDZIELA

W Petersburgu zatrzymaliśmy się u brata matki, wuja Bronisława, który mieszkał przy Drugiej Rocie. Był to stary kawaler, nieco zdziwaczały. Zajmował się konserwacją fortepianów, uchodził za dobrego stroiciela, toteż całe mieszkanie miał zastawione instrumentami. Tu i ówdzie, pod ścianami i na podłodze, piętrzyły się czarne blaty, pedały, zwoje strun oraz różne bańki i butle, a w powietrzu unosił się ostry zapach politury. Pokoje były duże, brudne i ciemne. Utrzymanie porządku w tym ogromnym lamusie przekraczało
Mówiąc to przytuliła mnie do siebie z macierzyńską tkliwością.<br><br>Zapachniało od niej mydłem i świeżo wypraną bielizną.<br><br>Potem powiedziała "dobranoc" i zdmuchnęła lampę.<br><br>&lt;tit&gt; 15. STYCZNIOWA NIEDZIELA&lt;/&gt;<br><br>W Petersburgu zatrzymaliśmy się u brata matki, wuja Bronisława, który mieszkał przy Drugiej Rocie. Był to stary kawaler, nieco zdziwaczały. Zajmował się konserwacją fortepianów, uchodził za dobrego stroiciela, toteż całe mieszkanie miał zastawione instrumentami. Tu i ówdzie, pod ścianami i na podłodze, piętrzyły się czarne blaty, pedały, zwoje strun oraz różne bańki i butle, a w powietrzu unosił się ostry zapach politury. Pokoje były duże, brudne i ciemne. Utrzymanie porządku w tym ogromnym lamusie przekraczało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego