już musztarda po obiedzie, pani Misiorowa poradziła sobie sama. Wydzierżawiła gospodarstwo nieżyjącego męża wraz z koniem, wozem i narzędziami rolniczymi w zamian za wypełnianie obowiązkowych dostaw, tzw. "kontyngentów" dla władz niemieckich i dodatkowo pewnej ilości ziarna na własne potrzeby. Natomiast krowy zachowała, sprzedawała część mleka, a prosiaki też się jakoś uchowały, więc głód im na pewno nie groził i przyszłość mieli na razie zabezpieczoną.<br>Natomiast sytuacja materialna rodziny Angusa wkrótce poważnie się pogorszyła, gdyż koncesja przestała przynosić dochody. Wprawdzie z początku, mieli pewne zasoby, a potem matka rozpoczęła stopniowo sprzedawać zakupione przedtem zapasy, zwłaszcza kawy, ale wszystko to przekreśliła jedna nieudana