Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
miarę dotknęło wszystkich. Druga fala wiatru odurzyła. Wynoszono kolejne ciała. Jassmont, popchnięty, znalazł się bliżej. Prześcieradło się zsunęło, nieomal spadło. Któryś z gapiów szybko je poprawił, lecz te sekundy wystarczyły. Ujrzeli. Kadłub bez głowy, obryzgany krwią, już w postaci czarnoczerwonej skorupy. Sine nitki, jak z urządzenia elektrycznego, tak wyglądają błyskawice uchwycone na fotograficznej kliszy - zwisały kępkami. Same mięśnie napuchły, jakby ktoś wstrzyknął w nie lodowatej wody. Różowe, białe, czerniawe, ze skrzepami. Znalazła się i głowa. Koszmarne rybie oczy jak z wosku, szkliste, odbijające wszystko na biało. Wąsy sterczały, jak zmokła grochowina, więc to był mężczyzna. Oślizgłe, napęczniałe usta. Widzieli, że pierś
miarę dotknęło wszystkich. Druga fala wiatru odurzyła. Wynoszono kolejne ciała. Jassmont, popchnięty, znalazł się bliżej. Prześcieradło się zsunęło, nieomal spadło. Któryś z gapiów szybko je poprawił, lecz te sekundy wystarczyły. Ujrzeli. Kadłub bez głowy, obryzgany krwią, już w postaci czarnoczerwonej skorupy. Sine nitki, jak z urządzenia elektrycznego, tak wyglądają błyskawice uchwycone na fotograficznej kliszy - zwisały kępkami. Same mięśnie napuchły, jakby ktoś wstrzyknął w nie lodowatej wody. Różowe, białe, czerniawe, ze skrzepami. Znalazła się i głowa. Koszmarne rybie oczy jak z wosku, szkliste, odbijające wszystko na biało. Wąsy sterczały, jak zmokła grochowina, więc to był mężczyzna. Oślizgłe, napęczniałe usta. Widzieli, że pierś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego