Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
niech się lepiej zajmie donosami na mnie do dzielnicowego, zamiast bawić się w eksmisje. I proszę posprzątać te kupy - rzucił ze wstrętem. - Przejść nie można, taki smród. Aha, i jeszcze jedno, jeśli znowu usłyszę tego kota, to go zabiję! Zasnąć nie można. Niech go pani trzyma z daleka ode mnie! - uciął rozmowę, kierując się do klatki.
- O, patrzcie, jaki hardy! Zwierzątka mu przeszkadzają! Coś pan, draństwo to ona z tym dzieciakiem! Nie chce pan, to nie. Obejdzie się! Pijaczyna!
- No! No, no! - Zygmunt przystanął. - Pan Bóg sprawiedliwy, choć nierychliwy - ściszył tajemniczo głos i uniósł palec do góry.
Na twarzy dozorczyni odmalowało
niech się lepiej zajmie donosami na mnie do dzielnicowego, zamiast bawić się w eksmisje. I proszę posprzątać te kupy - rzucił ze wstrętem. - Przejść nie można, taki smród. Aha, i jeszcze jedno, jeśli znowu usłyszę tego kota, to go zabiję! Zasnąć nie można. Niech go pani trzyma z daleka ode mnie! - uciął rozmowę, kierując się do klatki.<br>- O, patrzcie, jaki hardy! Zwierzątka mu przeszkadzają! Coś pan, draństwo to ona z tym dzieciakiem! Nie chce pan, to nie. Obejdzie się! Pijaczyna!<br>- No! No, no! - Zygmunt przystanął. - Pan Bóg sprawiedliwy, choć nierychliwy - ściszył tajemniczo głos i uniósł palec do góry.<br>Na twarzy dozorczyni odmalowało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego