przenika otchłanie! Przybądź! Zabaoth! Escwerchie! Astrachios, Asach, Asarca! <br>Napisy kręgu paliły się coraz jaśniej, upiornym blaskiem oświetliły ścianę. Mury wieży zaczęły wyczuwalnie wibrować. Horn zaklął. Tomasz Alfa zaskowyczał. Jeden z debili zapłakał głośno, zaczął krzyczeć. Szarlej zerwał się jak sprężyna, doskoczył, krótkim ciosem pięści w skroń zwalił go na barłóg, uciszył. <br>- Bosmoletic, Jeysmy, Eth - Reynevan pochylił się, dotknął czołem środka pentagramu. Potem, wyprostowany, sięgnął po wyszlifowaną, wyostrzoną na kamieniu złamaną główkę hufnala. Mocnym pociągnięciem przeciął skórę na opuszku kciuka, dotknął krwawiącym palcem czoła. Nabrał powietrza, świadom, że dochodzi do momentu największego ryzyka i niebezpieczeństwa. Gdy krew popłynęła dostatecznie obficie, namalował nią