podejrzeń, czy nie jest obliczona na to, by odstraszyć liczne grono wciąż wahających się elektorów. Ratzinger nakreślił w niej wizję Kościoła, którego nade wszystko trzeba bronić przed zgubnym wpływem "-izmów": relatywizmu, modernizmu, indywidualizmu. Tak naprawdę nie mówił nic nowego, dał jedynie skrócony wykład poglądów, z których był znany. Jakby chciał uczciwie powiedzieć: po mnie nie możecie spodziewać się niczego innego, więc lepiej zastanówcie się dobrze. Zastanowili się. Ratzinger wyszedł z konklawe w białych szatach. Odtąd będzie dla świata Benedyktem XVI. <br>Wchodząc za drzwi Kaplicy Sykstyńskiej, przewidywał chyba dla siebie inną rolę. Tę, którą Niemcy określają trudno przetłumaczalnym, ale brzmiącym atrakcyjnie nawet