nich nie widział, zacząłem go <br>tedy szukać po całej Akademii. Nie mogąc go znaleźć <br>ani na dole, ani w jego pokoju, wpadłem do szpitala chorych <br>sprzętów.<br><br>Rozejrzałem się po sali. Tak. Pan Kleks był tam, <br>ale to, co robił, przechodziło po prostu ludzkie wyobrażenie. <br>Nie większy od Tomcia Palucha, wisiał uczepiony rękami <br>i nogami u wahadła zegara i huśtał się na nim <br>jak na huśtawce, powtarzając raz po raz głośno:<br><br>- Tik-tak, tik-tak, tik-tak.<br><br>W tej samej chwili zegar zaczął wydzwaniać godzinę <br>i pan Kleks zawtórował mu dźwięcznym basem:<br><br>- Bim-bam-bom!<br><br>Na mój widok przerwał huśtanie, zeskoczył na