Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 11
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
pranie! - wszyscy wrzeszczeli i śmiali się chórem. Takie wyścigi z czasem zdarzały się w sierocińcu często. Zwłaszcza, gdy siostry dla urozmaicenia nawarkowego menu zaczynały karmić nas brukwią lub gdy ktoś przywlókł do sierocińca czerwonkę. Gdy znalazłem się w lesie dostatecznie głęboko i poczułem się bezpieczny, usiadłem na pieńku i rozpocząłem ucztę. Jadłem i jadłem. Źle w pośpiechu pogryzione kęsy łykane łapczywie rozsadzały mi przełyk. Na koniec zagryzłem sztucznym miodem. I tak mi było dobrze. Położyłem się na mchu i marzyłem, że kiedyś skończy się wojna i wrócimy do Lwowa to będę codziennie tak się napychał. Trzeba było wracać, żeby nie zaczęli
pranie! - wszyscy wrzeszczeli i śmiali się chórem. Takie wyścigi z czasem zdarzały się w sierocińcu często. Zwłaszcza, gdy siostry dla urozmaicenia <orig>nawarkowego</> menu zaczynały karmić nas brukwią lub gdy ktoś przywlókł do sierocińca czerwonkę. Gdy znalazłem się w lesie dostatecznie głęboko i poczułem się bezpieczny, usiadłem na pieńku i rozpocząłem ucztę. Jadłem i jadłem. Źle w pośpiechu pogryzione kęsy łykane łapczywie rozsadzały mi przełyk. Na koniec zagryzłem sztucznym miodem. I tak mi było dobrze. Położyłem się na mchu i marzyłem, że kiedyś skończy się wojna i wrócimy do Lwowa to będę codziennie tak się napychał. Trzeba było wracać, żeby nie zaczęli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego