Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
kamizelce ograbionego trupa: SWAT. Może jakiś mały konflikt kompetencji, pomyślał, sam wciąż bezczynny w uścisku Baryshnikova. Trzeba mieć nadzieję, że pożrą się między sobą. (Stare ścieżki skojarzeniowe nie tak łatwo zarastają).
Trzej następni już spadali. Nie strzelał - strzelali oni. Zdecydowanie nieortodoksyjna taktyka jak na SWAT. Jedna z serii przeszła przez uda Mariny. Zaczęła krzyczeć, nagle rozbudzona, zaraz z powrotem straciła przytomność.
Od rykoszetów trzeszczało powietrze. Hunt musiał tu stać. Nie przypominał sobie, by udało mu się jakoś uniknąć zranienia: w tym miejscu była mgła, krzywa szła ostro w górę. Przeczekał prawdopodobne śmierci, ustawiony nieruchomo przez edytor w optymalnej pozie - jakieś zero
kamizelce ograbionego trupa: SWAT. Może jakiś mały konflikt kompetencji, pomyślał, sam wciąż bezczynny w uścisku Baryshnikova. Trzeba mieć nadzieję, że pożrą się między sobą. (Stare ścieżki skojarzeniowe nie tak łatwo zarastają). <br>Trzej następni już spadali. Nie strzelał - strzelali oni. Zdecydowanie nieortodoksyjna taktyka jak na SWAT. Jedna z serii przeszła przez uda Mariny. Zaczęła krzyczeć, nagle rozbudzona, zaraz z powrotem straciła przytomność. <br>Od rykoszetów trzeszczało powietrze. Hunt musiał tu stać. Nie przypominał sobie, by udało mu się jakoś uniknąć zranienia: w tym miejscu była mgła, krzywa szła ostro w górę. Przeczekał prawdopodobne śmierci, ustawiony nieruchomo przez edytor w optymalnej pozie - jakieś zero
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego