I nie wziąwszy nawet reszty,<br>Zmykał szybko, gubiąc <orig>meszty</>.<br><br><br>II<br><br>Nieco dalej, stąd pół mili,<br>Mieszkał siwy ryś Bazyli.<br>Był wąsaty, zły i srogi;<br>Każdy rad był zejść mu z drogi,<br>A on prychał, a on mruczał,<br>Wszystkim bruździł i dokuczał.<br>Nawet rudy lis Mikita<br>Bardzo grzecznie rysia witał<br>I udając, że jest chory,<br>Szybko biegł do swojej nory.<br><br>Ryś miał także sklep swój w lesie;<br>Znał się ryś na interesie,<br>Toteż jego sklep był pełny<br>Ciepłych futer, pierza, wełny,<br>Ptasich czubków, barwnych piórek<br>I kapturków dla wiewiórek.<br><br>Siedział ryś Bazyli w sklepie<br>I zmrużywszy jedno ślepie,<br>Wołał ciągle: - Idzie zima