Gombrowicz przyjeżdża do argentyńskiego miasteczka Santiago - po co? Dla poratowania zdrowia, na skromne wakacje: mieszka w podrzędnym hotelu, odwiedza lokalnych literatów, godzi się odczyt wygłosić, banalny jak rola, w której się znalazł. Dokucza mu samotność: zrobi wszystko, byle tylko pokonać<br><q>"wieczysty problem (...) zapewnienia sobie towarzystwa"</> (Dz II 116). Lecz niespodziewanie uderza go <q>"lśniący śmiech... lekkość taneczna kończyn... głosy wesołe, swobodne i poczciwe"</> (Dz II 115). Santiago jest pełne piękności: ładniejsze niż gdzie indziej są dzieci baraszkujące na trawnikach, gorętsze, zwinniejsze dziewczyny, chłopcy swobodniejsi, bardziej beztroscy i złaknieni rozkoszy. Pełno więc w Santiago podejrzanych propozycji, niepokojących gestów, cynicznych aluzji... Ale nie: Gombrowicz