ziemia?<br> Cygan wyciągnął nóż i posunął się, szorując pośladkami po płótnie,<br>pół metra do przodu. Zaczął teraz wbijać ostrze raz po raz w trawę, tuż<br>koło niebieskiej krawędzi namiotu. Podrzucał w górę, stawiał na dłoni,<br>na ramieniu, nawet oparł o brodę. Widziałem tylko błyski w powietrzu i<br>słyszałem, jak ostrze uderza o ziemię. Raz-dwa, raz-dwa! Raz!<br> Było cicho. W ciszy patrzyliśmy na tę żonglerkę. Nigdy nie<br>widziałem kogoś, kto by tak umiał żonglować nożem - spokojnie, bez<br>wysiłku, jakby nóż był posłuszny. Żywy. Ojciec powiedział później, że<br>tak kiedyś grało się w "pikuty". - Ten podobny do Metysa byłby mistrzem<br>- dodał