mały", syn znachorki, dzierżąc ogromny krzyż, podtrzymywany nadto przez zarzuconą na kark taśmę i jakby ukośnie wyrastający mu z brzucha. <page nr=261> Obok niego szedł organista w komży, który, gdy skręcano na szosę, zabeczał znienacka tak, że aż wszyscy się zlękli: Kto się w, opiekę poda Panu swemu, a całym sercem szczerze ufa jemu...<br>Podchwytywano śpiew to tu, to tam, jak wszczyna się wiatr szemrząc zrazu niepewnie tą lub ową gałęzią, aż po chwili zabrzmiało tłumnie: ...śmiele rzec może: mam obrońcę Boga, nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga - żadna straszna trwoga...<br>Ale nikt z państwa nie śpiewał - najwyżej mruczeli z cicha. Śpiewała