chóralnym śmiechem i oklaskami, co ogromnie musiało go drażnić, bo kilka razy do nich się zwracał, prosząc i grożąc, tak przynajmniej Istvanowi się wydawało po napięciu głosu, bliskim histerycznego krzyku. Tylko obecność rzadkich gości wstrzymywała Kanvala od rozpędzenia złośliwej hałastry.<br>Obrazy, w spokojnej gamie szarości i różu lub gwałtownych zestawieniach ugru, żółci i bieli, ze zdeformowanymi zarysami postaci i domów, a może tylko bryłami o kształtach ludzi spowitych w szare prześcieradła, oddawały nastrój rozpalonej ziemi pożeranej suszą, melancholią nagłych zmierzchów.<br>- On nie umie rysować - krzyczała piskliwie po angielsku mała dziewczynka, podskakując na murku, dzwoneczki na rzemykach wokół kostek sypały się jak