w drzwiach. Pięćdziesięcioletni, na oko, mężczyzna wszedł pierwszy. Witał się z ludźmi jak z dobrymi znajomymi, przystawał o coś pytając. Towarzysz jego, tęgi czterdziestolatek, utykający na nogę i wyposażony w charakterystyczną laskę z gumowym napięstkiem, usiadł przy drzwiach jak wartownik.<br>Jerzy zauważył, że Żaboklicki ukłonił mu się z tą swoją ugrzecznioną gorliwością.<br>Goetel - był nim pierwszy z przybyłych - zaczął mówić. Jerzemu w pierwszej chwili trudno było się skupić. Z nabożeństwem obserwował twarze. Niespodziewanie, wprost z ulicy, przyniósł go los tu, między pisarzy. Gdyby tak dać Irzykowskiemu do oceny ostatnie wiersze?<br>Groźne słowa przemawiającego:<br>- ..Groby, groby. Przepaście na trupy. Rozkład. Nie byłem