zbliżył się z godnością.<br>- Nigdzie nie wałęsam się, drzemałem trochę w krzakach.<br>- A czemu dyszysz jak nie przymierzając pies gończy?<br>- No bo gorąco.<br>- Jezu, Chryste Panie, ty na oko, dziecko, nie widzisz, koszula cała w trapki poszła. Gdzie ty byłeś?<br>- A przewróciłem się. Pani Linsrumowa skoczyła nagle jak ptak, chcąc ukąsić witką zaskoczonego chłopca. Lecz Polek był szybszy i uniknął bolesnych razów.<br>- Ja ci dam przewracać się! Kłamiesz jak najęty. Znowu ludzie będą skarżyć się na ciebie, a ja nie mam już gdzie oczu schować. Skąd ty się wziąłeś, przeklęty? Ojciec był spokojny, świętej pamięci, i matka chorowita, a ten taki