wielce zobowiązujący tytuł "Moje stulecie". Gdyby tytuł ten potraktować solennie, można by się spodziewać opasłej, epickiej sagi w kilku tomach albo autobiograficznej "spowiedzi" o burzliwym życiu autora, miotanego z miejsca na miejsce burzami historii. Tymczasem dostajemy do rąk stosunkowo niewielką książkę (284 strony), złożoną z króciutkich opowieści czy raczej przypowieści, ukazujących kolejne lata dwudziestego wieku w szczegółach urastających w tym artystycznym wykonaniu do rangi symbolu. Z morza historii Grass wydobywa pojedyncze krople, w których załamuje się obraz świata, widziany w sposób niezwykły przez jego subiektywny, autorski wybór oraz interpretację. Często ukazuje pozorne drobiazgi, tworzy barwne fragmenty, niekiedy pełne grozy, ale i