niejeden raz dręczyły go pytania, na które nie znajdował odpowiedzi. Kazali walczyć, zabijać i zdobywać dla sławy Rzymu - Furius szedł, walczył, zabijał, ale nieszczęście i złe myśli szły za nim w ślad. I tak już trwało cztery lata. Cztery lata minęły, odkąd piraci porwali w Baiae jego szesnastoletniego syna, zdolnego, ukochanego Tytusa. I od tej chwili w każdej twarzy niewolnika i gladiatora widział nieszczęśliwy ojciec swego syna. Wiedział, że to tylko urojenie, że chłopiec został wywieziony gdzieś do portów azjatyckich czy afrykańskich, że może pod pokładem jakiegoś statku przykuty łańcuchem porusza wiosła lub bawi pospólstwo walką na arenie czy też pod