nie ma nerwów do rzeczy, które ciągną się w nieskończoność. Jest nerwowy, sentymentalny, agresywny i kreatywny. Nie istnieje w rzeczywistości, tworzy ją i poprawia osobiście. Kiedyś wypił ocean wódki z Wiesławem Dymnym, poetą i wieszczem Piwnicy pod Baranami. Kiedy Dymny odszedł do nieba, Szajbus został sam. Prawie sam, nie licząc ukochanej mamusi oraz sporego wianuszka sponsorów. Ze Zbigniewem Preisnerem - najsłynniejszym jego i najbardziej hojnym mecenasem włącznie.<br><br>Być może właśnie po śmierci Dymnego Szajbus postanowił, że o w pół do piątej po południu będzie krzyczeć. Krzyczał więc, gdy z prawdziwą świńską głową gonił po Rynku przerażonych przechodniów, krzyczał, gdy do jego ulubionego